Na samym szczycie widać obłudę i hipokryzję

Rozmowa z Piotrem Tymochowiczem – specjalistą ds. wizerunku i marketingu politycznego

 Czy – z perspektywy Twojego doświadczenia – uważasz, że istnieją uczciwi włodarze miast: prezydenci, burmistrzowie, wójtowie?

Tak, oczywiście, że tak, ale jest to absolutna rzadkość. W epoce PRL-u, jak się coś nie udawało, popularne było stwierdzenie, że system jest świetny, że komunizm jest boski, tylko ludzie są niewłaściwi. Z perspektywy lat, dzięki swojej pracy wiem, że nie ma ludzi właściwych, ani ludzi niewłaściwych. Wszyscy jesteśmy zarówno aniołami, jak i zbrodniarzami. Tylko nie wszyscy mamy okazję to ujawnić. Mamy osobowość szympansa w sobie, a nie małpy bonobo.  Dlatego są pewne systemy polityczne, które mogą prowokować do niecnych zachowań, albo przeciwnie – mogą prowokować do bardzo prospołecznych, obywatelskich. Wbrew pozorom można oceniać struktury i systemy. Struktury samorządowe w Polsce są, jakie są – nie prowokują do pełnej transparencji, nie prowokują do jasności. Poza tym wszystko zależy w zbyt dużym stopniu od partii rządzącej. Nie wiem czy wszyscy pamiętają, co obiecywał premier Tusk zanim doszedł do władzy. Jeszcze, kiedy Platforma nie umiała być ruchem społecznym obiecywał, że zaczną od jednego: od samodzielności samorządów, żeby miały władze realną – taką jak w Niemczech. Z perspektywy lat na to patrzymy i widzimy, że były to kłamliwe zapowiedzi, bo w tym kierunku nic tak naprawdę nie uczyniono.

Hasło  „3×15”  doprowadziło do zwycięstwa?

Dokładnie, są pewne struktury, które prowokują do tego, aby być złodziejem, a są pewne, które prowokują do tego, aby budować społeczeństwo obywatelskie. Czy Norwegowie  mają inne geny? Absolutnie nie, natomiast mają wyraźnie lepszy pod wieloma względami system, który prowokuje do zachowań proobywatelskich i prospołecznych. My takiego nie mamy, ani nie odkryliśmy jeszcze możliwości obywatelskiej współpracy.

To ciekawy  temat. Ludzie są aniołami i zbrodniarzami. Jak to można rozumieć?

Nie ma sprzeczności wbrew pozorom. Jeżeli spojrzymy na kościół rzymskokatolicki, czy wyznanie rzymskokatolickie, to widzimy, że ma on pewien system, który wymusza, czy prowokuje nas do takich a nie innych zachowań. Do jakich zachowań prowokuje, pomijając presję śmierci, cierpienia, beznadziei? Przede wszystkim do hipokryzji, do obłudy. Pierwszy krok widać teraz na podstawie reakcji hierarchów kościelnych Watykanu w stosunku do papieża Franciszka. Nie ma w ostatnich latach tak krytykowanej, zmieszanej z błotem osoby jak papież Franciszek. Za co? Za promocję ubóstwa. Na samym szczycie widać obłudę i hipokryzję – to wszystko jest wpisane w ten system. Pamiętam Kazimierza Marcinkiewicza, który wręcz wygłaszał quasi kazania z ambony, w towarzystwie księdza, o tym jak należy utrzymywać więzi rodzinne. Mówił, że rozwody są czymś bardzo złym, co nie przeszkadzało mu postąpić jak postąpił. I czy nie widać w tym sprzeczności? Oczywiście, że tak. Kościół jest systemem fasadowym, który promuje obłudę, hipokryzję i ma to w swoich korzeniach. I tutaj sprzeczności nie ma. Jeśli ktoś okazuje jednocześnie, że jest uczciwym, moralnym człowiekiem, a przy tym głęboko wierzącym katolikiem, to ja uciekam gdzie pieprz rośnie od takich ludzi.

Wiara jest przeżyciem wewnętrznym, nie ma potrzeby epatowania nią?

Prawdziwie uczciwi i moralni o tym nie mówią, bo to jest oczywiste i nie ma potrzeby proklamowania moralności i etyki – rozumianej oczywiście w prosty sposób. Ci, co to mają w sercu – o tym w ogóle nie mówią. Jeśli ktoś by był prawdziwie wierzący, to z pewnością by tego nie ujawniał, bo to jest błogosławieństwem serca, a nie błogosławieństwem PR-u.

A jeżeli ktoś mocno uzewnętrznia swoją wiarę, obnosi się z nią publicznie?

Jeśli ktoś używa stwierdzenia, że jest głęboko wierzący, to w sensie publicznym uprawia PR. Niestety tutaj działa zasada: albo jedno, albo drugie. W kościele nie ma takiej możliwości, aby jednocześnie mieć głęboką wiarę i równie mocno ją proklamować. To jest sprzeczność wewnętrzna, która prowadzi w prostej linii do obłudy. Im bardziej  wiara wisi na transparentach, tym mniej jej w sercu.

Religia jest jednak niezbędna dla człowieka – i to w każdej kulturze, niezależnie od pochodzenia i wyznawanej tradycji. Z cynizmem i hipokryzją  mamy do czynienia wszędzie, również na naszej scenie politycznej. Obłudne jest twierdzenie, że żyjemy w systemie demokratycznym, a w rzeczywistości mamy do czynienia z  demokracją  fasadową.

Tak, oczywiście, jest wizerunek demokracji, ale nie sama demokracja – rozumiana, jako kontent. Jednak z drugiej strony zastanówmy się, czy demokracja, taka bezpośrednia, nie byłaby największym nieszczęściem? Im większy tłum, tym mniejsza odpowiedzialność, a co za tym idzie – tym większe prawdopodobieństwo linczu, a zarazem tym mniejsza inteligencja, aż w końcu otrzymujemy psychikę debila. Tłum, który maiłby funkcjonować, jako jeden wielki organizm, miałby o wszystkim decydować, byłby skrajnym debilem – po prostu.

Rozmawiał Paweł Znyk

Źródło: Kurier Pieniński